Bezprzewodowa wolność: Line 6 G10 i G50  

Cyfrowe systemy Relay Guitar Wireless firmy Line 6 cieszą się od dawna dużym powodzeniem. Teraz do tej rodziny dołączył najprostszy w obsłudze zestaw G10. Jest nowy, jest najtańszy i wcale nie gorszy od wyższych modeli.

2016-06-17-10-08-52G10 to dowód na to, ze można zrobić skuteczny system łączności bezprzewodowej, który przy okazji jest prosty w użytkowaniu. Wszystko sprowadza się do podłączenia nadajnika do instrumentu i odbiornika do źródła zasilania i – oczywiście – wzmacniacz czy pedalboardu. Moim zdaniem prościej się nie da, a do tego dochodzi jeszcze ergonomia nadajnika.
Podczas testu naszym punktem odniesienia pozycjonowany, jako bardziej profesjonalny, system G50.

Budowa G10 i G50

Zaczynamy przewrotnie, bo od G50. Jest to można by bowiedzuieć już klasyczna estradowa konstrukcja, w której nadajnik montowany jest na pasku od gitary i łączony z instrumentem krótkim kablem TA4F > duży jack. Nadajnik wyposażony jest w ekran, który nie tylko informuje o stanie pracy (numer kanału, nazwa nadajnika, czas pracy do wyczerpania baterii 2xAA), ale też pozwalający na zmianę tych ustawień (kanał, oszczędzanie energii).

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Odbiornik G50 (RXS12) to podłogowa kostka, w której po jednej stronie znajdują się złącza BNC, służące do podłączenia dwóch anten, a z drugiej znajdują się dwa wyjścia typu duży jack (główne i dodatkowe np. dla tunera). Na górnym panelu umieszczone zostały dwa ledowe wskaźniki. Górny pokazuje jakość (siłę sygnału) połączenia bezprzewodowego, a dolny wizualizuje stan baterii w nadajniku. Oprócz tego dwa bliźniaczopodobne pokrętła służą do wybrania kanału dla połączenia z zakresu od 1-12 (dolne) i ustawienia emulacji kabla Cable Tone.
Kabel jak wiadomo modyfikuje brzmienie, działając jak dolnoprzepustowy filtr RLC. W efekcie im dłuższy kabel tym więcej „góry” możemy stracić w dźwięku dobywającym się z głośnika podłączonego do wzmacniacza. W systemie bezprzewodowym, jak wynika z nazwy nie ma kabla…
Byśmy jednak czuli się tak jakbyśmy byli połączeni kable producent w odbiorniku dodaje jego emulację. W G50 możemy ją ustawić od 0 (brak) do długości 33 metrów.
Wszystko jest tutaj metalowe, solidne jak czołg. Jak piszą w USA: „Ready to road”.

Ten długi opis potrzeby był nie tylko by pokazać G50, ale też na jego tle przedstawić G10. Najnowszy „bezprzewód” Line 6 jest zupełnie innym konceptem. Nadajnik to właściwie taki „gruby” wtyk jack wyposażony tylko jedną diodę LED. Dioda świeci na zielono jeśli jest w pełni naładowany, a miga na czerwono jeśli zostało mniej niż 30 minut pracy. nadajnik ma plastikową obudowę, ale wygląda solidnie. Upadek na podłogę raczej mu nie grozi, bo w gitarowym gnieździe siedzi mocno. I tyle…

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Odbiornik to stylowa stacja służąca do ładowania nadajnika, która ma wbudowane wyjście typu jack 1/4” i symetryczne wyjście XLR. Stację dokująca stawiamy na wzmacniaczu lub montujemy w pedalboardzie i wsadzamy w nią nadajnik w celu naładowania, wtedy kiedy definitywnie przestajemy grać. Góra stacji podświetlana jest na biało światłem leda kiedy wszystko jest w porządku, miga kiedy straci sygnał z nadajnika. Czerwony kolor pojawia się, kiedy mamy jeszcze tylko 30 minut grania.
Nadajnik możemy wyjąć z gitary, ale nie musimy. Po 4 minutach sam się wyłączy i w uśpieniu będzie czekał, aż uderzymy w struny. Powiecie, że „fajnie ale to przecież a chwile się rozładuje”. Bez wątpienia macie racje. Jednak G10 może tak czuwać bite 10 dni, więc jest szansa, ze wcześniej akumulator wyładujecie grając, a nie czekając. Grać można przez ok. 8 godzin, więc też nie ma się czego obawiać, że nagle „prądu” zabraknie.

Działanie w praktyce

Jakość dźwięku: G10 bazuje na tym samym standardzie transmisji, co G30, G50/55 i G90. Oznacza to, że konwersja sygnału analogowego na cyfrowy i w druga stronę odbywa się taki sam sposób i z takimi samymi opóźnieniami. Line 6 w specyfikacji informuje, że jest to mniej niż 2,9 ms (G70/75 1,5 ms). Nasze pomiary pokazały, że w praktyce jest to to tylko 2,5 ms, czyli na tyle mało, że tego się nie czuje.
W specyfikacji G10 ma najniższą dynamikę określana jako więcej niż 110 dB. G50 tak jak G70/90 mają dynamikę >120 dB i tutaj właściwie należałoby postawić kropkę. Ja nie słyszę wyraźnej różnicy. Jedyne do czego można mieć zastrzeżenia to lekkie cięcie pasma. Dla mnie nieco większe niż w G50, ale to może być autosugestia. Pewne jest, że nie gra tak jak trzy metrowy kabel. W studio to może przeszkadzać, ale na scenie to nie ma najmniejszego znaczenia. Nieco mniej góry za swobodę poruszania się bez kabla to naprawdę niewielka cena. Nic nie szumi, nic nie przerywa.

2016-06-17-10-02-37

Testowe towarzystwo działające w paśmie 2,4 GHz.

Zasięg: G10 nie ma widocznych anten i oferuje zasięg do 15 metrów. Jeśli nie gramy na wielkich scenach to nie powinno być problemów. Jeśli jest inaczej to trzeba sięgnąć po G50, który działa na dystansie do 60 metrów lub system montowany do raka G55 czy G90 (90 metrów).
Podczas testu G10 nie przeszkadzały ani działające w pomieszczeniu liczne sieci WiFi, ani umieszczone na tej samej gitarze inne nadajniki bezprzewodowe pracujące w tym samym paśmie. G10 automatycznie wybiera najlepszy kanał spośród 14 dostępnych do jego dyspozycji. Tu warto wspomnieć, że G30 ma dostęp do 6 kanałów, G50 do 12. Dopiero G90 może pochwalić się zakresem takim jaki ma G10.

UWAGA! Nadajnik automatycznie wybiera najlepszy dostępny kanał, tak jak to robią telefony czy notebooki. Ale nie robi tego non stop podczas grania! Robi to tylko w momencie zadokowania. Oznacza to, że przed koncertem należy włączyć wszystkie inne urządzenia bezprzewodowe, następnie na co najmniej 10 sekund włożyć G10 do stacji by wybrał najlepszy w nowym miejscu/środowisku kanał. Ciekawostka: bez problemu dało się podłączyć nadajnik G10 z… odbiornikiem G50 🙂

Bateria: Nadajnik możemy wyjąć z gitary, ale nie musimy. Po 4 minutach sam się wyłączy i w uśpieniu będzie czekał, aż uderzymy w struny. Powiecie, że „fajnie ale to przecież a chwile się rozładuje”. Bez wątpienia macie racje. Jednak G10 może tak czuwać bite 8 dni, więc jest szansa, ze wcześniej akumulator wyładujecie grając, a nie czekając. Grać można przez ok. 8 godzin, więc też nie ma się czego obawiać, że nagle „prądu” zabraknie.

Opinia ze sceny: Tomasz Dawid Andrzejewski

Ogólnie bardzo pozytywnie zaskoczył mnie g10. Nie czuć prawie wcale cięcia pasma. Szczególnie w gitarach z aktywną elektroniką. Podobne reakcje cięcia można zaobserwować na dwóch różnych kablach. Więc nie można mówić o jakimś dużym ubytku dźwięku. Bardziej niż cięcie nazwał bym to „skupieniem się na innych częstotliwościach” to jak z kablami typu rock i jazz w Monster….tam też słychać ubytki w niektórych częstotliwościach a dodane inne.
Zabrałem już na nim kilka scen i… jest to naprawdę świetny bezprzewód. Sprawdza się nawet jak na scenie są jakieś przeszkody działa bez zarzutu. Ten patent z występowaniem cały czas najlepszej fali jest genialny. Poza tym nie ma problemu z innymi urządzeniami
Nie ma znaczenia ile bezprzewodów Line 6 jest na scenie. Nic się nie gryzie. Jedyny minus, to że jak się wyląduje do zera to dość długo się ładuje żeby wskoczył na zielono.

Słabe punkty G10

W przeciwieństwie do G50, odbiorniki G10 nie pozwala na ustawianie emulacji kable. Producent to zrobił za nas i na sztywno ustawił wirtualny kabel o długości 5 metrów. Ale jest sposób by to ustawienie ominąć. Wystarczy wpiąć do stacji bazowej przejściówkę XLR-jack i korzystać z tego wyjścia! Tutaj nie ma przylutowanego „wirtualnego” kabla.
Tym co jeszcze nie niepokoi w G10 jest złącze mirco USB. Nie jest to jednak ekwiwalent połączenia jakie znamy od lat z efektów podłogowych. Znające to złącze ze świata smartfonów wiem, że gniazdo po pewnym czasie może się obluzować czy nie kontaktować. Dlatego najlepiej byłoby w przypadku stacji Line 6, żeby ją podłączyć i później już nie rozłączać. Ale te uwagi to dmuchanie na zimne, a nie stwierdzona wada.
Trzeci problem to niezgodność z niektórymi. Właściwie nielicznymi gitarami. G10 albo jest za duży i nie mieści się w nietypowe gniazda, albo nie działa bo instrument posiada aktywną elektronikę. W obydwu przypadkach można poradzić sobie z problemami o czym piszemy w dziale Porady.

Podsumowanie: G10 to strzał w dziesiątkę. Jest stosunkowo tani, ma bardzo wygodny w użytkowaniu kształt i co najważniejsze bardzo dobrze sprawdza się na scenie.

Line 6 Relay Guitar WirelessG10G50
Cena: ok. 730 zł ok. 1400 zł
Antenawewnętrznazewnętrzna
Opóźnienie< 2,9 ms< 2,9 ms
Dynamika> 110 dB>120 dB
Pasmo przenoszenia10 Hz - 20 KHz10 Hz - 20 KHz
Częstotliwość pracy2,4 GHz2,4 GHz
Tryb pracy RF2RF1, RF2
Kanałydo 14do 12
Zasięg15 metrów60 metrów
Czas pracydo 8 godzindo 8 godzin

Systemy bezprzewodowe do testów dostarczyła Yamaha Music Polska.

2 thoughts on “Bezprzewodowa wolność: Line 6 G10 i G50  

  1. Piotr
    1 sierpnia 2018 at 00:04

    Chcialbym poznac tego kretyna, ktory po raz pierwszy genialnie “przetlumaczyl” termin „balanced” na „zbalansowany”. Stawiam na jakiegos pryszczatego licealiste, bo czlowiek siedzacy chociaz troche w branzy wiedzialby, ze w tym kraju, od czasow wczesnego Gierka, tego typu zlacze nazywa sie “symetrycznym”.

    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.