Na targach NAMM 2018 zadebiutowała najnowsza wersja Katany, 100-watowe combo Artist. Od strony programowej jest to wciąż ten sam wzmacniacz, ale sprzętowo zmieniło się kilka rzeczy. Zmieniło się również jego brzmienie.Obudowa nowej Katany jest zdecydowanie większa od zwykłej „setki”. Wzmacniacz jest o 4,2 kilograma cięży od swojego odpowiednika. Kolejne zmiany to umieszczenie panelu sterowania na froncie Artista, zabudowanie tyłu obudowy i co najważniejsze wsadzenie do niej 12-calowego głośnika z kolumn dedykowanych headom Waza.
Co więcej? Od teraz parametry Cabinet Resonance (wybór charakterystyki brzmienia głośnika: Vintage, Modern Deep) i Line Out Air Feel (dystans wirtualnego mikrofonu od głośnika dla wyjścia liniowego/słuchawkowego), zamiast w komputerze, można ustawić za pomocą pokręteł umieszczonych na przednim panelu.
Obok czterech przycisków bezpośredniego dostępu do zapisanych ustawień, pojawił się guzik służący do zmiany banku A/B. W poprzednich modelach by przełączyć się pomiędzy bankami trzeba było przytrzymać przycisk Panel. Nowości pojawiły się także z tyłu obudowy: wejście do sterownia poprzez MIDI i gniazda głośnikowe.
Reszta pozostaje bez zmian i jedyne do czego można się przyczepić to bardzo niewygodnie umieszczony (tuż pod gałkami) przycisk Tap, służący do nabijania tempa. To prawda, że na scenie i tak prościej będzie skorzystać w tym celu ze sterownika MIDI albo dedykowanego footswitcha GA-FC. Ale właśnie… dlaczego Boss nie dodał wejścia na drugi przełącznik nożny?
Tego nie wiem. Do Artista można podłączyć tylko dwa footswitche: jeden służy do przełączania się pomiędzy kanałami CH1/CH2, a drugim wybieramy banki A/B. Do obsługi wyboru barw wystarczy, ale to cyfrowy wzmacniacz i aż się prosi, żeby do drugiego gniazda można było wpiąć pedał ekspresji czy choćby przełącznik do tap tempo.
100 wazów, znaczy watów
Według producenta głośnik Waza Craft G12W jest wzorowany na pre-Rola Celestion Greenback. Każdy kto porównywał z brzmienie nowego wzmacniacza ze starą Katananą 100 twierdzi, że gra znacznie lepiej. Niestety nie grałem na poprzedniej setce i trudno mi się do niego odnieść. Za to kiedy odpaliłem Artista ucieszyła mi się buzia. Gra to wszystko bardzo charakternie. Szczególnie kanał Brown przypadł mi do gustu. Przy dobrze ustawionych poziomach Gain i Master, można na nim wyczarować brzmienia od czystych, po ładnie przełamujące się i później przesterowane brzmienia. Wystarczy tylko kręcić gałką Volume na gitarze.
Generalnie każda z czterech wbudowanych emulacji: Clean, Crunch, Lead, Brown (pomijam kanał dla akustyka) gra sama z siebie już po wpięciu gitary do wzmacniacza. Sekcja EQ jest oczywiście potrzebna, ale bardziej po to by dopasować, dopieścić całość do charakteru naszego instrumentu.
Brzmienie każdego modelu można jeszcze dodatkowo zmodyfikować zmieniając parametr Cabinet Resonace, ale tę modyfikację moje ucho uważa za raczej subtelną. Co kto lubi.
Bardzo ciekawy jest też kanał Acoustic dedykowany gitarom akustycznym. Choćby dlatego, że głośniki w Katanach są zdecydowanie głośnikami „gitarowymi”. Waza wzorowana jest przecież na Greenbacku. Okazuje się jednak, że mając zapas mocy i dobre DSP nic nie jest nie możliwe. Dzięki wykorzystaniu 24-bitowych przetworników A/D, D/A firmy AKM, Bossowi udało się tak ograniczyć poziom szumów, że programowo można bardzo mocno podbić wysokie tony, odciąć średnie i w efekcie spłaszczyć gitarową charakterystykę głośnika. Nie jest to ten sam efekt jak przy wykorzystaniu głośnika FRFR, ale działa bardzo skutecznie.
I jeszcze jedno. Wzmacniacz ma wbudowaną redukcję mocy. Na początku myślałem, że to to tylko taki ogranicznik zabezpieczający uszy sąsiadów i oszczędzający prąd. Nic bardziej mylnego. Znów do głosu dochodzi procesor DSP. Wzmacniacz bez względu na wybraną moc i głośność trzyma charakterystykę. Nie myślcie jednak, że ta redukcja działa jak Master Vol. To coś więcej.
W setce możemy wybrać pomiędzy 1/4W, 50W i 100W. Ja powiem tak… 1/4W to jest jakiś żart. W bloku i tak trzeba będzie skręcić Artista, bo przy ustawieniach na godzinie 12 jest już głośno. Z trybem 50W zagracie większość występów, a w domu zrobicie rozróbę. Setkę włączyłbym chyba tylko podczas bardzo głośnego grania na super czystym kanale.
5 wzmacniaczy i 58 efektów: to tylko początek
Artistem tak jak każdą Kataną można zarządzać na dwa sposoby: z panelu sterowania albo z poziomu aplikacji Boss Tone Studio.
Do zarządzania sekcją FX przeznaczone są trzy enkodery. Booster/Mod służy do wybierania i ustawienia siły działania albo Boostera albo efektów modulacyjnych. Delay/FX jak sama nazwa wskazuje to linia opóźniająca lub „jakiś efekt”. Zostaje jeszcze Reverb, który… może być pogłosem, albo pogłosem poprzedzonym delayem.W sumie dostajemy trzy miejsca do wykorzystania trzech lub czterech bloków FX (pamiętajmy o DLY+REV), które mogą być ułożone na trzy różne sposoby. Kolekcja efektów jest bardzo bogata, ale nie będę się tu o niej rozpisywał. Wrócę do niej w poradnikowym artykule, gdzie pokaże jak dostać się do jeszcze większej liczby efektów i przede wszystkim kolejnych 23 (!) wzmacniaczy.
Podsumowanie: Artist to bardzo solidnie wykonane i dobrze brzmiące cyfrowe combo gitarowe. Boss nie popełnił w jego konstrukcji błędów, jakie zrobiła Yamaha wypuszczając THR100HD (próżno tu szukać np. kontroli po MIDI). Jedyne czego tu może brakować to możliwość ładowania impulsów. Ale… to nie head, a combo, które ma przecież swój głośnik.
I jeszcze łyżka dziegciu: O ile 50-watowa wersja ma rewelacyjną cenę to nowa Katana już nie koniecznie. Kwota, którą trzeba wydać jest na tyle wysoka, że zaczynamy w Sieci sprawdzać „jaki to inny wzmacniacz da się za tę kasę kupić”. Tym bardziej, że Katanę 100 da się upolować za ok. 1200 zł.
Wymiary: 630×248×515 mm
Waga: 19 kg
Cena: ok. 2600 zł
Info: Boss
Dziękujemy Boss Polska z udostępnienie sprzętu do testów.