Line 6 HXFX to niezwykle kompaktowy multiefekt, który pod maską kryje ten sam silnik co topowy modeler Helix. Od strony programowej znajdziemy w nim te same 194 efekty, tej samej jakości tor audio, a to czego zabrakło sprowadza się do modelowania wzmacniaczy.
Nowe urządzenie amerykańskiego producenta swoją budową z jednej strony przypomina Helixa Floor, z drugiej mutliefekt M9. Od tego pierwszego jest znacznie, znacznie mniejszy (zobaczcie zdjęcie), a w porównaniu z M9 czy M13 różni się możliwościami. Hierarchię zależności trzeba by opisać tak: Helix Floor czy Rack zrobią wszystko co może zrobić HXFX i jeszcze więcej, a Effects zrobi to co M13 i… jeszcze więcej. Ale zanim do tego dojdziemy, zacznijmy od samej budowy urządzenia.
Mały może więcej
Gabarytami Helix Effects, bo tak go chyba też można wypada nazywać, zbliżony jest do M9, od którego jest tylko nieznacznie większe. Wygląd obudowy nawiązuje bardziej do Helixa LT niż do serii M. Solidnie zrobione z giętej blachy pudło ma tak jak w LT charakterystyczne „gumowane” boki z zaznaczonym symbolem > <.
Tył obudowy od strony sprzętowej, kryje teoretycznie taki sam zestaw gniazd jak największy model z serii „em”, czyli M13. W praktyce HXFX ma jednak większe możliwości. Obsługuje dwie niezależne monofoniczne pętle efektów, które można spiąć w jedną pracując w stereo. Druga różnica to dwufunkcyjne gniazda Pedal. Można podłączyć do nich pedały ekspresji, albo użyć do sterowania wzmacniaczem. Do wyboru mamy takie kombinacje, jak: Tip, Ring, T+S.
W porównaniu do M13, Effects obsługuje też więcej efektów na raz. Już nie są to 4 sztuki, a maksymalnie 9 i możne je ułożyć w dwóch równoległych ścieżkach A i B. Path A i Path B wzorem dużego „helka” można połączyć na kilka sposobów:
- Split Y – rozdzielenie z możliwością ustawienia balansu w panoramie stereo dla każdej ze ścieżek, które potem są miksowane
- Split A/B – rozdzielenie gdzie ustawiamy proporcje dla A/B, np. 35% sygnału idzie do A, a 65% do B
- Split Crossover – podział ścieżki odbywa się poprzez wykorzystanie zwrotnicy, tak jak to ma miejsce w kolumnach. Możne to wykorzystać np. dodanie octavera tylko do basowych strun.
Po odrobinie zastanowienia będziecie w stanie podłączyć do HXFX-a wzmacniacz metodą 4 kabli, i gitarę akustyczną. Jak nie potrzebujecie zbyt wielu efektów to te dwa instrumenty ogarniecie w jednym presecie!
Do tego dochodzi jeszcze wbudowany looper obsługiwany 6 przyciskami, który ma dokładnie takie same parametry jak ten z Heliksów: 60 sekund w mono przy pełnej prędkości.
Być może ktoś powie, że HXFX możliwościami władowany jest po brzegi, ale ma tylko 8 przycisków. M13 miało ich przecież aż 15. Bez obaw to wystarcza. Multiefekt możemy przełączać pomiędzy trybem wybierania presetów, banków, scen (a trybem Stomp Mode, w którym każdy footswitch może nam coś włączać i wyłączać. Do jednego przełącznika można przypisać, tak jak w Heliksie, kilka różnych efektów więc nie jesteśmy skazani na „tap dancing”. A to tylko kilka możliwości… Dzięki 6 ekranom Scribble Script każdego FS-a możemy opisać, a sam przycisk podświetlić wybranym przez nas kolorem.
194 efekty na pokładzie
Ten mutliefekt reklamowany jest słowami „ma 100+ efektów na pokładzie”. Dlaczego nie pisać, że „prawie 200”, bo tylko 6 brakuje mu to tej cyfry. Powiem wam, że nie wiem 🙂
HX Effects ma wszystkie 117 efektów, które powstały z myślą o Heliksie i 77 starych efektów (kategoria Legacy, tu sobie możecie sprawdzić co to za efekty), jakie były zawarte w serii M i stompboksach DL4, MM4, FM4 i DM4. W sumie, tego dobra uzbierało się 194 sztuki i tyle pozostanie do kolejnej dużej aktualizacji firmware’u całej heliksowej rodziny.Mało? To jeszcze możecie do tego dołożyć miejsce na 128 odpowiedzi impulsowych (IR). W jednym presecie możecie użyć dwóch krótkich impulsów 1024-próbkowych albo jednego dłuższego 2048 samplowego.
Po co impulsy w takim multi? Podam tylko dwa scenariusze. Jeden to wykorzystanie IR-a z zapisem odpowiedzi impulsowej dobrze brzmiącego akustyka do np. systemu piezzo w gitarze akustycznej czy elektrzycznej. Drugi pomysł to użycie waszego pieca jako odsłuchu pracującego na 4 kable i wypuszczenie do miksera sygnału przez impuls kolumny. Tu trzeba pamiętać, że będzie grał tylko preamp i efekty bez udziału końcówki mocy.
Snapshots, czyli sceny
Tak jak w dużym Heliksie tak i tutaj możemy zapisać scenę, czyli tzw. Snapshoty. Jest to preset w presecie, który można przywołać błyskawicznie co nie jest możliwe przy przełączaniu presetów. W HXFX mmamy do dyspozycji tylko 4 sceny, ale są one tak samo potężne jak wcześniej. Zapamiętują stan każdego z footswitchy (on/off), ale przede wszystkim zapamiętują do 64 zmian parametrów na scenę. Oznacza to, że możemy za jednym naciśnięciem np. totalnie zmienić całe 10 pozycyjne EQ.
Centrum sterowania
Efekty to jedna sprawa, ale HX Effects to również coś więcej. W sumie jest to przecież looper, który może zarządzać dwom zewnętrznymi efektami czy łańcuchami efektów. Może także zastąpić przełącznik nożny i sterować kanałami wzmacniacza.
Ale w ramach jednego presetu można też przypisać do sześciu różnych poleceń, które zostaną wykonane natychmiast po jego wybraniu. Do wyboru mamy wysłanie dowolnej wartości dla MIDI CC, wysłanie rozkazu zmiany programu MIDI PC, komunikatu MMC (np. do samplera albo maszyny perkusyjnej) i włączenie/wyłączenie jakiejś funkcji we wzmacniaczu po kablu TS/TRS.
Wszystkie te komunikaty można też przypisać do każdego z sześciu footswitch. Jednak w ich przypadku oprócz nich pojawiają się też kolejne: CC# toogle, czyli np. włączanie/wyłączanie efektu np. w zew. module sterownym po MIDI oraz wysłanie wartości NoteOn. Jeśli podłączymy do HXFX pedały to one również będą mogły wysyłać komunikaty CC.
Każdy parametr może działać na innym kanale MIDI, a jeśli czegoś nam brakuje to dyspozycji mamy jeszcze Snapshoty. Sceny również zapamiętają zmiany wartości poleceń zaprogramowanych w Command Center. To naprawdę jest potęga. Sądzę, że to urządzenie można kupić nie tylko ze względu na efekty, ale też po to by używać go jako małego, wszechstronnego kontrolera MIDI.
[edit] W sumie można wysłać do 6 dowolnych komunikatów MIDI/MMC w momencie wywołania presetu, a do każdego przełącznika nożnego można przypisać jedną komendę (również per preset). Do tego dochodzą dwa pedały ekspresji kontrolujące CC. Sporo!
Połowa Heliksa? Nie do końca
HX Effects napędza jeden z dwóch bliźniaczych procesor DSP jakie znajdziemy w dużym Heliksie. Oznacza to, że teoretycznie można by ułożyć tutaj każdy łańcuch efektów jaki da się zapisać na jednym torze audio dostępnym w dużym modelerze. Niestety teoria swoje, praktyka swoje i wcale nie chodzi tutaj o brak modeli wzmacniaczy. To akurat jest zrozumiałe: modelery na dziś zaczynają się od Helixa LT i nie byłoby dla Line 6 sensu kanibalizować bardziej wszechstronnego i nieznacznie droższego (relatywnie…) produktu. Problem leży gdzie indziej.
W Helixie na równoległych ścieżkach mamy do dyspozycji aż 16 miejsc na efekty. Można w nie całkiem sporo upchnąć zanim skończy się rezerwa mocy DSP. W HX Effects tych miejsc jest tylko 9.
W sumie taką ilość można by uznać za wystarczającą, bo 9 kostek na podłodze to już całkiem sporo. Tyle, że miejsce to miejsce. Sztuka jest sztuka. Dodacie pętle do obsługi pieca na 4 kable i już macie o jeden blok mniej do dyspozycji. Dodacie pedał Volume i zostaje już siedem pozycji. Jeśli chcecie korzystać z Loopera i jeszcze podpiąć jakiś analogowy efekt to odejmujecie następne dwa bloki. Zostaje 5 miejsc.Wiem, że trochę straszę, bo większość presetów ze wzmacniaczem podłączonym na 4CM da się bez problemu zbudować mając do dyspozycji te 8 wolnych miejsc jakie nam zostaną. Ale moim zdaniem szkoda, że marnuje się tyle mocy. Liczę, że Line 6 wprowadzi modyfikację i w przyszłości wykluczy z tej „dziewiątki”choćby obsługę pętli FX i Loopera.
Edycja
Na razie do HX Effects nie jest dostępny pełen edytor. Program HX Edit w tym momencie pozwala tylko na zarządzanie presetami, a pełna obsługę ma uzyskać do końca wiosny. Stawiałbym na maj…
Dlatego na razie musimy wszystko ustawiać z poziomu urządzenia. Mimo masy efektów i naprawdę dużej ilości możliwości jest to bardzo proste. Małe ekrany, cztery enkodery, kilka płaskich przycisków i czułe na dotyk skóry footswitche sprawiają, że programowanie HXFX to przyjemność. OK, Helix jest łatwiejszy, bo ma duży ekran, ale tu mam właściwie to samo tylko ciut inaczej. Dawno nie miałem w rękach czegoś tak banalnego. Można działać bez instrukcji. Ja musiałem po nią sięgnąć, tylko po to żeby sprawdzić jak zapamiętuje się sceny.
Nie zabrakło też świetnej metody na edycję urządzenia bez pomocy rąk. Wystarczy przycisnąć stopą Mode na sekundę, by przejść do tryby Hands Free. Rewelacja, choć uważam, że nie tylko nazwy parametrów powinny być duże, ale również wprowadzane wartości.
Zachęcam do przejrzenia instrukcji, bo jest tam sporo ciekawych ułatwień. Np. patent na błyskawiczną zamianę miejscami efektów przypisanych do dwóch footswitchy: dotykamy dwoma palcami (dwóch rąk…) np. FS1 i FS6, chwilkę trzymamy i koniec… albo wciskamy OK, albo Cancel!
Dlaczego nie napisze o brzmieniu
Co tu pisać? HX Effects gra jak Helix z pominięciem bloku wirtualnego wzmacniacza. Samego Helixa opisywałem już jakiś czas temu, ale trzeba dodać, że ten sprzęt cały czas się rozrasta. Każda aktualizacja firmware’u przynosi kolejne algorytmy efektów (wzmacniaczy też, ale to tu nas mniej interesuje). Wraz z debiutem HXFX doszły do kolekcji wspomniane starsze efekty z M13, pojawił się też ciekawy delay Mulitpass i 6 całkowicie nowych ładnie brzmiących reverbów. Tym samym stare pogłosy pochodzące z Poda HD/serii M przesunęły się do działu Legacy. Wszystko inne w Helku poza 8 z 10 kaczek (poza UK i Teardrop) pochodzą z poprzednich generacji procesorów, ale i tak zostały wcześniej zmienione i grały lepiej.
Mnie bardzo podoba się, że Line 6 działa i sukcesywnie rozwija swój produkt, słuchając swoich użytkowników. To rzadkość.
Co więcej? HXFX tak samo dobrze jak Helix dogaduje się ze wzmacniaczami. Bez problemu również w jego pętle wepniemy swoje ulubione kostki. Możliwość wyboru trybu pracy bypassu pomiędzy w pełni analogowy, a obsługiwanym przez DSP powinna zadowolić i zwolenników true bypassu i ciągnących się ogonów po zmianie presetu.
Jedyne co mi się w HXFX naprawdę nie podoba to duży i niezgrabny zasilacz DC 3-G wzięty z POD-ów HD. Jest duży, nie poręczny i choć multiefekt zasilany jest napięciem 9V to nie da się skorzystać z dowolnego zasilacza. Line 6 specjalnie zrobił grubszy bolec (-), żeby się nie pomylić. Wynika to z tego, że urządzenie, tak jak np.: Eventide H9, ma dość duży pobór prądu podczas rozruchu – oryginalny zasilacz daje nominalnie aż 3A. Można go zmienić, ale trzeba się liczyć ze zwiększeniem poziomu szumu.
Podsumowanie: Każdy kto szuka kompaktowego, „wszystkomającego” multiefektu powinien spróbować HX Effects. Line 6 stworzyło bardzo ciekawą alternatywę, która ma na pokładzie masę możliwości. Jeśli w arsenale 194 efektów czegoś zabraknie, albo coś się nie spodoba to mamy do dyspozycji jeszcze dwie wbudowane pętle efektów do wykorzystania z zewnętrznymi kostkami.
Programowanie brzmienia, sterowanie MIDI innymi urządzeniami w wydaniu tego malucha to łatwizna. Wszystko robi się szybko i nie traci się czasu na „rozkminianie” co i jak. Nic tylko grać.Wymiary: 20,06×27,43×7,62 cm
Waga: 2,22 kg
Cena: ok. 2300 zł
Info, wideo: Line 6
Dziękujemy firmie Line 6 za udostępnienie produktu do testu.
One thought on “HX Effects: idealne multi do podłączenia na cztery kable”